

Interview
Rozmowa z Wolfgangiem Draafem, od 1984r. działaczem a od 2015r. prezesem stowarzyszenia Bundesfachgruppe Schwertransporte und Kranarbeiten e. V.
Panie Draaf, czy może nam Pan powiedzieć w skrócie, jak Pańskim zdaniem wygląda sytuacja branży transportu ciężkiego?
Oceniając na podstawie nagich liczb można powiedzieć, że był to dobry rok dla branży transportu ciężkiego. Dzięki dobrej koniunkturze wzrost liczby transportów utrzymał się również w roku 2017r. Podkreślić należy przede wszystkim zamówienia w obszarze energetyki wiatrowej i logistyki związanej z betonem. Poza tym jesteśmy innowacyjną branżą, która cały czas się rozwija premiując przedsiębiorstwa, które zajmują nowe nisze.
Jednak słychać tu jakieś „ale”, prawda?
Nawet bardzo duże „ale”. Coraz większa liczba transportów ciężkich oznacza równocześnie większą ilość postępowań związanych z wydaniem pozwolenia. W zasadzie można by oczekiwać, że procedury zostaną zmienione w taki sposób, by łatwiej można było radzić sobie ze zwiększoną ilością zapytań ofertowych. W tej chwili nie widać jednak szans na zmiany w tym kierunku.
Wydłuża się czas rozpatrywania wniosków, co ma poważne konsekwencje dla wszystkich stron. Wysyłający czeka ze swoim towarem i nie może dotrzymać uzgodnionych terminów dostawy, u spedytora samochody stoją bezczynnie w oczekiwaniu na wydanie pozwolenia, a u klienta zagrożony jest harmonogram budowy.
Nowy przepis administracyjny obowiązujący od połowy bieżącego roku bynajmniej nie rozwiązuje tego problemu. Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej. W ogóle cała procedura udzielania pozwolenia jest przestarzała i skomplikowana. To, czego potrzebujemy, to nowy system informatyczny oraz większa liczba pracowników w odpowiednich wydziałach urzędów. Kodeks postępowania administracyjnego wymaga szybkich procedur. Biorąc pod uwagę aktualny rozwój sytuacji, osiągnięcie tego stanu bardzo się oddala.
Jakie są Pańskie oczekiwania na przyszły rok i kolejne lata?
Prognozowanie na przyszły rok nie jest takie łatwe. Wiele zależy na przykład od dalszego rozwoju energetyki wiatrowej – ważnej branży dla członków naszego stowarzyszenia. Istotne są też takie czynniki, jak decyzje polityczne, na które nie mamy wpływu. W przeszłości przedsiębiorstwa zainwestowały dużo pieniędzy w swoje parki samochodowe i specjalny sprzęt do transportu określonych komponentów. Zawirowania w obszarze energetyki wiatrowej miałyby negatywny wpływ na branżę.
Poza tym oprócz wspomnianych przeszkód administracyjnych istnieje też znany od dawna problem z infrastrukturą. Z powodu złego stanu dróg i mostów wydłużają się drogi transportu. Nagłe zmiany trasy, które z kolei wpływają na postępowania o udzielenie pozwolenia, nie należą do rzadkości. Państwo zareagowało na tę sytuację i znalazło pieniądze na remonty. Musimy jednak być realistami. Na prawdziwą poprawę stanu infrastruktury nie mamy co liczyć przed rokiem 2035. Do tego czasu musimy pogodzić się z objazdami powodującymi wzrost kosztów. Obecnie mówimy o współczynniki 2,5, jeżeli chodzi o drogę i czas.
Czy widzi Pan potrzebę podjęcia działań ze strony branży transportu ciężkiego?
W sumie można powiedzieć tak: przedsiębiorstwa wykonują wspaniałą pracę, aby sprostać aktualnym wyzwaniom. Czy to opracowując i wprowadzając do użytku nowy sprzęt, czy też reagując na wzrastającą internacjonalizację w branży. Również w dziedzinie digitalizacji procesów istotnych dla komunikowania się z klientami i urzędami większość firm musi jeszcze wiele nadrobić.
Jedyny zarzut, jeżeli mogę tak powiedzieć, jaki mogę postawić, to ostrożna postawa branży. Moglibyśmy występować nieco odważniej, by znaleźć posłuch. Jesteśmy w końcu decydującym ogniwem pomiędzy produkcją a realizacją ważnych projektów i przedsięwzięć inwestycyjnych. Dotyczy to transportu zarówno elementów betonowych dla kładki dla pieszych jak i olbrzymich transformatorów elektroenergetycznych.